poniedziałek, 4 października 2010

Anthony Braxton & George Lewis - Elements of Surprise

Najkrócej jak można? W istocie element zaskoczenia. Uwielbiam duet Braxtona z Lewisem. Świetne granie, które przenosi absolutną tradycję jazzu, tę z jego początków, dixielandowych, czy kansasowych bandów w czasy współczesne. I to nic, że gdy dwaj Panowie grali ten koncert był rok 1976 - ta muzyka nadal jest współczesna. Skrzy się mozaiką króciutkich tematów w utworze tytułowym, których starczyłoby na znacznie więcej, niż tylko jedna kompozycja (nr 64) utworów. Podaje tradycję bebopu w Ornithology tak świeżo, jakby to były właśnie co zebrane z ogrodu truskawki. A może nawet leśne poziomki. A przecież już wówczas ten utwór miał 30 lat. Króciutki następny utwór nr 65 jest jakby zaledwie przygrywką do najdłuższej na płycie kompozycji "Music for trombone and Bb soprano) - tym razem Lewisa. To zresztą chyba najbardziej w swej strukturze tradycyjna kompozycja na całej płycie. Improwizacje obu muzyków są potoczyste i surowe, a z drugiej strony skomplikowane w sam raz. Można podążać za muzykiem, który jest przewodnikiem przez te dźwięki. Jednocześnie - mimo tak skromnego składu - ta muzyka jest absolutnie pełna. Wcisnąć igły by nie można, bo byłoby już za dużo.

Słuchajcie obu Panów, bo to Wielka Muzyka.

Anthony Braxton & George Lewis - Elements of Surprise - Moers Music 01036 /płyta - jeśli się nie mylę - nigdy nie została wydana na CD/

Brak komentarzy: