sobota, 9 października 2010

William Hooker - Waves

Nie będę ukrywał - do płyty tej zwabiło mnie nazwisko Daniela Cartera. Muzyka, który zmienił moje widzenie muzyki. Zdecydowanie. Pisałem o tym wiele razy, nie będę się powtarzać.

"Waves" tworzą muzycy, którzy są mi niesamowicie bliscy. Daniel Carter i Sabir Mateen. Obaj na alcie i tenorze, a pierwszy nadto na trąbce. Pozbawiona basu struktura uzupełniana jest przez Jeffreya Haydena Shuduta na gitarze i Williama Hookera na perkusji. Lekko ponad 40 minut improwizacji.

Kiedy przypomnę sobie koncerty z idziałem Daniela Cartera mogę jedynie pomyśleć, że tych 40 minut muzyki, to jedynie zapowiedź trzęsienia ziemi, które się odbyło w Nowym Jorku, we wrześniu 2005.

Pamiętacie taką kapelę jak SBB? Strasznie często przypominam sobie credo, które stworzylo ich nazwę: Szukaj, Burz i Buduj. Carter z Mateenem są zwykle nośnikami tego credo. Jest w ich muzyce, a już szczególnie, gdy występują razem, zgiełk i furia. Ekspansja energii, gdzy szukają. Poszczególne dźwięki są rozsypywane na molekuły. Każdy dźwięk, który ma zostać zagrany jest poddawany wiwisekcji. Doprowadzony do unicestwienia. Nie ma czegoś takiego jak ciągłość. Jest brutalne spotkanie się z każdym, następującym po sobie dźwiękiem, po to by go unicestwić. Nie ma zmiłuj się. Nie po to poszukujemy, by nie zburzyć. Mamy fazę burzenia. Potem tworzy się coś na kształt... hmmm... jakby to powiedzieć: melodii? struktury? Wchodzimy w fazę budowania.

Obaj Panowi potrafią doskonale, niemal w jednej chwili rozłożyć na absolutne kawałki to co grają i w tej samej chwili stworzyć z nich coś innego. To jakby granie na mozaikowym kalejdoskopie. Ruch w prawo i już coś innego. Ruch w lewo i mamy inną muzykę. Możemy jeszcze się chwilę zatrzymać, by się przyjrzeć temu, co się właśnie pojawiło, ale... Właśnie drgnęła ręka. Już jest coś innego. Coś o innym obliczu.

Kiedyś Daniel powiedział: nie jest ważne co, ale ważne jak grasz; ważne, by w tej chwili, w której grasz wyrażał się twój aktualny stosunek do świata.

Święte słowa. Dlatego, dla nich uwielbiam tego muzyka i jego muzykę. Nie jest dla mnie absolutnie ważne co gra. Ważne, że w każdym dźwięku czuję, że jest on autentyczny. Kiedy wraz z nim usłyszę równie autentycznych Mateena, Hookera, jak również tych, których usłyszałem bodaj pierwszy raz Moshe i Shurduta muzyka staje się absolutnym absolutem. Wyżej, dalej nie można. To jest doskonałość nieskrępowana ani jednym słowem, ani jednym dźwiękiem. Kompletnie wolna od wszelkich pomysłów, jakie sobie można tylko wymarzyć. Tu nie ma ani początku, ani końca. Tę muzykę można słuchać w każdym miejscu i w każdym jest równie fascynująca. Free? Ależ oczywiście! Kompletne free, choć do tworu zwanego free improvisation muzyce tej daleko. Jest bowiem jeszcze mniej od niej skrępowana jakimkolwiek węzłem. To jest muzyka emocji. Prezentacja wrażeń. Ulotnych, będących jedynymi w danej chwili.

Absolutnie genialne, wyobrażenie czasu, który istnieje wyłącznie w momencie, w którym się gra. Absolutnie genialne wyobrażenie istnienia w czasie i poza czasem. W dźwięku i poza dźwiękiem.

Raz jeszcze powiem: słuchajcie Daniela Cartera! Słuchajcie Sabira Mateena. Wiele się w ten sposób można dowiedzieć o samym sobie.

William Hooker/Daniel Carter/Sabir Mateen/Ras Moshe/Jeffrey Hayden Shurdut - Waves - Nolabels 2565

Brak komentarzy: