wtorek, 5 października 2010

Cecil Taylor - Jazz Advance

W sumie powinienem napisać o Cecilu Taylorze i jego pierwszej płycie - "Jazz Advance". Trochę, chyba mi nie wyjdzie. Z kilku powodów.

Powód pierwszy.

Gdybym posłuchał dzisiaj tej płyty, tego materiału, tych dźwieków nie wiedząc kto to gra - powiedziałbym fajne nagranie Theloniousa Monka. W kwartecie. Be-bop-free-bop. Coś, z czym przede wszystkim kojarzę tego pianistę. Najbardziej oczywista otwartość grania jazzu. W tym były te wszystkie dźwięki, które powstawać zaczęły gdzieś z początkiem XX wieku. Potem trwały i rozwijały się przez następne lata, by dojść do lat 50 ubiegłego wieku. Z dojrzałością 50 latka. Z różnych powodów, muzyka ta wówczas zaczynała być... po prostu różna. Tu swing, tu bebop, tu cool, a tu... coś innego. Coś co idzie jeszcze bardziej do przodu. "Jazz Advance" należało do tej ostatniej kategorii, zatem - w tym jest też sporo takich dźwieków, które dopiero zostaną zagrane. W następnej dekadzie. I późniejszych też.

Powód drugi.

Gdybym nawet bardzo chciał, to w ślepym teście, nie znając tego nagrania, jedną z ostatnich postaci, na które bym stawiał byłby Cecil T. Jego późniejsza muzyka poszła w tak nieprzewidywalny sposób, że trudno byłoby stwierdzić, że "Jazz Advance" da taki efekt w przyszłości.

Powód trzeci.

Najbardziej podstawowy. Słucham muzyki, a nie zastanawiam się kto gra. Otóż słuchając tej płyty mam, słyszę, nieodparte wrażenie słuchania absolutnie nowej muzyki połowy lat 50 ubiegłego wieku. Słyszę to. Słyszę te wszystkie zapowiedzi nowego jazzu, nowej rewolty, która niebawem powstanie. Już teraz o tym wiem. Pewnie wówczas nie wiedziałbym, a jedynie odkrywałbym tę muzykę jako niesamowicie awangardową.

Bez powodu.

Tą płytą Cecil Taylor jawi się jako genialny łącznik pomiędzy tym co było, a co jest. Mając w pamięci obecne jego poczynania, to co tworzy od kilkudziesięciu lat, kiedy się spotkamy z dźwiękami z "Jazz Advance" wszystko stanie się jasne. To jest ów łącznik, który - moim zdaniem - powoduje prawdziwość twierdzenia, że pomimo rewolucji, jazz jest muzyką ewolucyjną. Te dźwięki, które obecnie słyszymy są głęboko zakorzenione w tych, które stanęły u jego podstaw. Free jazz - bodaj jedna z największych rewolucji jazzowych w ponad stuletniej jego tradycji jest niczym innym, jak dobraniem nowych środków do tego, co tkwiło w tej muzyce już na samym początku.

Muzyka tu zawarta jest na swój sposób genialna. Jest absolutnie doskonała. Wówczas wizjonerska. Dziś, to podobnie jak nagrania Monka - brakujące ogniwo.

Czy jednak brakujące?

Cecil Taylor - Jazz Advance - Blue Note B2 84462

Brak komentarzy: