niedziela, 26 maja 2013

Copenhagen Art Ensemble - Don't Mention The War (diapazon.pl)

Przyznam, że mój ulubiony świat muzyczny, oscyluje wokół niewielkich składów. Przede wszystkim tutaj mogę posłuchać wszelkich interakcji między muzykami, wsłuchać się w brzmienie wybranego muzyka, dostrzec wszelkie różnice w artykulacji, w sposobie gry, w myśleniu.

Duże składy siłą rzeczy nie stawiające na indywidualności, są obchodzone przeze mnie dość dużym łukiem. Tym niemniej jednak, od kilku tygodni, uszy me cieszą dźwięki zagrane przez Copenhagen Art Ensamble na płycie "Don't Mention The War".

Płyta wywołuje już miłe refleksje zanim zapoznamy się z muzyką, albowiem okładkę zdobi obraz Eugene'a Delacroix. Sama płyta, nadrukiem przywodzi zaś na myśl skojarzenia z longplayami. Duńczycy zadanie z oprawy graficznej odrobili zatem na piątkę. Nie grafiką jednak muzyka żyje, choć okładki jazzowych płyt, to w ogóle temat na oddzielną i być może ciekawą dyskusję.

Zespół, za wyjątkiem udziału w nagraniu płyty "Open, Coma" Tima Berne'a, nie jest mi zupełnie znany. Także czternastu muzyków nań się składających, praktycznie nie porusza żadnych komórek pamięci (są wyjątki, ale pomińmy je w tej chwili). Nie jest to zresztą bardzo istotne, albowiem koncepcja gry jest bardzo ściśle podporządkowana grze zespołowej. Nie ma tu solisty, czy nawet solistów, którym towarzyszą pozostali muzycy. Muzyka prezentowana jest jako pewien monolit dźwiękowych barw. Udział Jakoba Riisa obsługującego laptopa powoduje, że płyta winna być przedmiotem zainteresowania szukających "nowych dźwięków" w muzyce. Poczesne miejsce w muzyce zajmuje też głos. Słowa, czy sylaby wymawiane (wykrzykiwane) przez muzyków, jakby parafraza rapu w jakimś "operowym" wydaniu.

Jeśli nie gra solowa, to co? Barwy! Potężny aparat wykonawczy, z laptopem, wiolonczelą, bogactwem dęciaków, głosami - barwami skrzy tę muzykę. Podobać się mogą również kompozycje, złożone, zmienne, wyłaniające wciąż to jakieś mniejsze składy z czternastoosobowego ansambla, na przemian rozrzedzające i zagęszczające muzyczną akcję.

Mnie się ta płyta podoba, ale nikogo nie namawiam do jej posłuchania. Prezentowany świat dźwięków albo trafia we wrażliwość słuchacza, albo pozostanie mu kompletnie obcy.

Copenhagen Art Ensemble - Don't Mention The War, Stunt, STXCD20512, 2005, recenzja pierwotnie ukazała się w Diapazon.pl dnia 28.01.2007 r.

Brak komentarzy: