Ta płyta Kahila El'Zabara wpisze się zapewne w pasmo poprzednich, dobrze przyjętych przez odbiorców płyt. Dzięki recenzjom Macieja Karłowskiego muzyk ten został wreszcie w Polsce zauważony. Dotychczasowe "sukcesy" wiązały się jednak z bardziej przystępnymi pomysłami El'Zabara. Na płycie "The Power" wydanej przez niezależną wytwórnię CIMP - El'Zabar porzuca nowoczesny mainstream, którym mamił nas na wspólnej płycie z Archie Sheppem i powraca w rejony awangardy, z którą utożsamiany jest od około 30 lat.
Gdy dowiedziałem się z zapowiedzi, że płytę ma nagrać tak nietypowy skład instrumentalny jak: bębny, saksofon (wówczas myślałem, że barytonowy - okazało się, że basowy i kontrabasowy) oraz skrzypce - byłem z jednej strony ciekawy jakąż to muzykę wymyślić można na taki zespół, z drugiej zaś pełen obaw, czy witalna, pierwotna muzyka El'Zabara może zaistnieć i w takim kontekście. Spieszę donieść - istnieje i ma się dobrze. El'Zabarowi na tej płycie pomagają Hamiet Bluiett i Billy Bang. Muzyka w dalszym ciągu ma pierwotną witalność, swinguje, ale inaczej - jest to swing afrykańskiej dżungli.
Materiał muzyczny, dla osób, które spotkały się już z muzyką Ritual Trio lub The Ethnic Heritage Ensemble nie będzie zaskoczeniem. Są tu zawarte tak znane przeboje (tak chyba należy je określić) El'Zabara jak "Space of No Pain" znany z dziesiątków już wykonań prowadzonych przez niego grup. Również muzyka dla tych, którzy zespoły El'Zabara znają nie będzie niczym nowym. Rytualna niemal perkusja lidera i swobodne linie dwu instrumentów melodycznych. Oryginalne zestawienie tych instrumentów oraz kunszt wykonawczy Bluietta i Banga sprawiają, że pomimo niezaprezentowania żadnej nowej koncepcji muzyka ta brzmi w dalszym ciągu świeżo.
Prawdopodobnie odbierana będzie też jako awangarda. Ja osobiście daleki jestem od takiej charakterystyki muzyki zawartej na tej płycie. Nie tylko dla tego, że trudno za awangardę uznać muzykę prezentowaną przez 30 lat w niemal niezmienionej co do koncepcji formie. Owe 30 lat spowodowało, że środek współczesnego jazzu zaakceptował koncepcje awangardowe sprzed lat - muzyka awangardy stała się zatem o wiele łatwiejsza w odbiorze.
Jeśli zatem mówić o "The Power" w kategoriach awangardy, to jedynie w znaczeniu ciągłego poszukiwania przez El'Zabara nowych niekonwencjonalnych zestawień instrumentalnych, które w dalszym ciągu podporządkowane są idei jazzu. Awangardę słychać również w podejściu muzyków do swych instrumentów. Saksofon, który spełnia rolę gitary rytmicznej, skrzypce zawodzące w stylu country w utworach o afrykańskim rodowodzie, pokrzykiwania lidera - wszystko by poszerzyć możliwości skromnego przecież składu instrumentalnego zespołu.
Każdy z nas muzykę tę odbierze inaczej - nie wątpię nawet, że tych, którzy przyzwyczajeni i zachwyceni są takim nieporozumieniem jak klasycyzm W. Marsalisa muzyka ta znudzi lub będzie pozbawionym sensu zgiełkiem. Mnie El'Zabara słucha się wyśmienicie i to niezależnie od tego, czy są to dynamiczne, skowyczące dżunglą utwory w stylu "Space of No Pain (take 3), gdzie dynamicznej improwizacji Banga towarzyszą pokrzykiwania (bo chyba nie śpiew) El'Zabara, czy też natchniona ballada "Katon", czy też przepiękna pieśń nawiązująca do muzyki afrykańskiej i grana przez lidera na thumb piano - "Moment's Resolution".
Na koniec zwyczajowo już niemal należy stwierdzić, że nagranie pochodzące z wytwórni CIMP jest zrealizowane mistrzowsko od strony technicznej.
Kahil El'Zabar Tri-Factor - The Power, CIMP #205, 2000; recenzja pierwotnie ukazała się na Diapazon.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz