Nie wiem, czy potrzebowałbym palców drugiej ręki, by wyliczyć znanych mi muzyków jazzowych z Argentyny. Być może to odległość Ameryki Południowej od głównych miejsc grania jazzu z punktu widzenia Europejczyka, być może w istocie niewielu tam ciekawych jazzmanów jest. Trudno powiedzieć. A ja uwielbiam być zaskakiwany nieznaną muzyką. Dobrą muzyką.
Na Norris Trio wpadłem czytając jeden z blogów, który chwalił mające się właśnie odbywać w tym tygodniu koncerty Norris Trio w Argentynie, promujące ich najnowszą płytę "Ascensión Libre". Sięgnąłem po muzykę. I nie żałuję.
Jak sama nazwa zespołu wskazuje, jest ich trzech. Enrique Norris, Maximiliano Kirszner i Pablo Diaz. Zdecydowanie jednak więcej brzmień, niż wyłącznie oczekiwane od tercetu. Lider bowiem, oprócz grania na trąbce, wykorzystuje również fortepian i Fender Rhodes. Niekiedy dźwięki trąbki współuczestniczą z fortepianowymi. Normalnie powiedziałbym nakładki, po tym jednak co zrobił Nicholas Payton na jednym z koncertów, również w trio, nie jestem już taki pewny. Ten aspekt zatem pozostawiam bardziej dociekliwym, samemu oddaję się po prostu muzycznej uczcie.
Zaprezentowana muzyka rozpościera się gdzieś pomiędzy improwizacyjną swobodą, zdecydowanie ku niej ciążąc, a zaplanowanymi kompozycjami. I znów można byłoby się zastanawiać, do jakich dokonań wcześniejszych jest ona podobna. Tyle bowiem już muzyki zostało nagranej, że doprawdy ciężko jest zaskoczyć czymś zdecydowanie odcinającym się od przeszłości. I według mnie, wcale nie o to chodzi. Chodzi o to, by przekaz był autentyczny. Bym nie czuł się oszukiwany przez doskonale wyuczonych muzyków, którzy są w stanie zestawić doskonale wyuczone zagrywki i zbudować z tego coś, co - w zasadzie - doskonale znamy. Nie wiem, czy można to opisać w kategoriach muzykologicznych: w jaki sposób pojawia się w muzyce ten dreszcz świeżości, autentyczności. Wydaje mi się, że jest to wyłącznie odczucie słuchacza i - prawdopodobnie - jego muzycznego osłuchania i doświadczeń z podobną muzyką. W przypadku Norris Trio i Ascensión Libre jak to mówią w pewnym niezbyt ciekawym programie: jestem na tak. W zasadzie przekonuje mnie cały muzyczny przekaz jaki tutaj się znalazł. Ciekawe improwizacje wszystkich muzyków, ujęte w bardzo skondensowane formy. Przede wszystkim jednak ta muzyka "gra". Niesie jakiś emocjonalny ładunek, któremu się wierzy. I to chyba jest najważniejsze.
Szczególnie chciałbym wyróżnić grę Pablo Diaza, perkusisty. Według mnie, materiał zawarty na nagraniu, w dużej mierze ową świeżość i autentyczność, o której wspominałem, zawdzięcza właśnie Diazowi.
I jakoś nie podałem żadnych muzycznych drogowskazów. Nie muszę. Jest ona łatwo dostępna dla każdego, kto zechce się zagłębić w przepastne archiwa Bandcamp i poświęcić chwilę na słuchanie. Nawiasem mówiąc namawiam na przesłuchanie też innych udostępnionych tam nagrań Norris Trio.
Norris Trio - Ascensión Libre, enoane Records 22, 2013; nagrań można posłuchać pod tym adresem: Norris Trio - Ascensión Libre
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz