piątek, 23 listopada 2007

Po prostu dzisiaj

A może i wczoraj również. Pisząc wczorajsze posty, posłuchałem w dużej ilości, czyli wiele razy z rzędu płyty Gebharda Ullmanna "CutItOut" wydanej ostatnio prze Leo Records. Zacna to muzyka, próbująca nieco odnowić skład typowego tria jazzowego z sekcją i saksofonem/klarnetem. W tym przypadku basowym. Na tej płycie, Ullmann wraz z Chrisem Dahlgrenem i Jayem Rosenem, zdaje się podążać podobną drogą co nieco wcześniej Mark Whitecage w trio z - co tu kryć - w zasadzie naszym rodakiem Dominikiem Duvalem i również Jayem Rosenem. W obu przypadkach muzyka została dyskretnie uzupełniona przez elektronikę. Mi się podoba. I tyle. Może coś jeszcze o tym napiszę, zwłaszcza, że połączone siły trio-elektroniczne brzmią w obu przypadkach dość świeżo.

A teraz kompletny lajcik: Morrisey ze swojej składanki sprzed lat. I pomyśleć, że z górą 20 lat temu zasłuchiwałem się w pierwsze nagrania The Smith. Ba, jakże ja chciałem, by ówczesna moja kapela zabrzmiała choć w części tak dobrze jak duet Morriseya z Marrem ;) Minęły lata. Fajnie się słucha i tyle.

Brak komentarzy: