niedziela, 26 września 2010

Bass X3

Lubię takie składy. Nieszablonowe. Gebhard Ullman jest zaś jednym z tych jazzmanów, którzy mogą mi ich dostarczać. I od czasu do czasu to robi. BassX3 to zespół "zogniskowany" w basowym rejestrze. W dodatku w dość niespodziewanym składzie. Nie powiem, że lider, ale prawdopodobnie spiritus movens całego przedsięwzięcia, Ullman właśnie gra na klarnecie basowym i takimż flecie. Towarzyszą mu dwaj basiści: Peter Herbert i Chris Dahlgren, który również "obsługuje" inne instrumenty.

i...?

Z tarczą jak najbardziej. Wspaniały Fred Flinston krzyknąć by mógł swoje "yabadabaduuu" po wysłuchaniu płyty. Ja zapewne też, jednak powstrzymuję się nieco przez wzgląd na sąsiadów. Choć w istocie - ów okrzyk wystarczyłby za wszystko. Krótkie i entuzjastyczne "yabadabaduuu" powiedziałoby wszystko, a ja mógłbym się spokojnie udać do innych zajęć. Tak dobrze jednak nie ma. Napisać wypada nieco więcej.

Zanim jeszcze o zawartości krążka kilka uwag na wstępie.

Po pierwsze nie mam pojęcia w jaki sposób można tę płytę nabyć. Wypuściła ją wytwórnia Drimala Records, która chyba już nie istnieje. Firma ta nigdy nie miała swojej dystrybucji w Polsce. Być może zatem krążek jest jeszcze dostępny gdzieś w sklepach internetowych, być może pojawi się na rynku wtórnym. Możliwe, że kupić go będzie można podczas koncertów muzyków. Do mnie trafiła właśnie w ten sposób. Wiem też, że płyta była wznowiona przez Orchard, jednak chyba nie na wiele się to zda.

Po drugie. Audiofilskie periodyki zwracają uwagę na jakość nagrania. Sądząc po dźwiękach dobywających się z mojego lampiaka, jakość nagrania jest doprawdy przednia.

Po trzecie - Muzyka. Nie darmo piszę to słowo przez wielkie "m". Kibicuję Ullmannowi od lat kilku i przez lata te zwykle potrafił mnie zaskakiwać wciąż nowymi, świeżymi pomysłami. BassX3 brzmi niemal jak rockowa kapela. Z tą samą intensywnością. Z taką samą energią. Czadem. Z drugiej strony, muzyka zbliża się do czegoś, co zwykło się nazywać world music, współczesnym folkiem bez żadnych konkretnych odniesień. Jest w niej jakaś bezpretensjonalna bezpośredniość. Trafia w sam cel, w słuchacza. A jak trafi, to już nie puści. I niech tak będzie. Nie mam nic przeciwko. Z innej strony patrząc, jest to kawał wysublimowanych dźwięków, podanych w rejestrach, które zwykle wywołują miłe doznania. Mówiąc krótko i bez ogródek - rewelacyjne, świeże granie. Przy tym bardzo komunikatywne, świetnie brzmiące, niemal skoczne. Niemal na ludowo. Jednocześnie dźwięki te są jakby z zupełnie innego świata, do którego słuchacz nie jest kompletnie przyzwyczajony. To tak, jakby jednocześnie zaznawać niewypowiedzialnej przyjemności i równocześnie być łaskotanym. Gdzieś z tego biorą się dźwięki jedynego w swoim rodzaju tria. Wspaniałe dźwięki.

Gorąco polecam. Nawet biorąc pod uwagę konieczność włożenia nieco sił w zdobycie płyty.

Gebhard Ullmann/Chris Dahlgren/Peter Herbert - BassX3 (Drimala 109093/Orchard 34707

Brak komentarzy: