sobota, 25 września 2010

O nagraniach, których nie ma...

Nie można mieć wszystkiego. Niestety. Są też koncerty, których nie można zobaczyć. Żeby nie wiem jak kochać jazz, żeby nie wiem jakimi pieniędzmi dysponować i tak się wszystkiego nie zobaczy i nie wysłucha. A głód muzyki (czy generalnie kultury, bowiem przecież nie tylko do muzyki się to odnosi) może być wielki. Zwłaszcza dla podgatunku homo sapiens znanego jako muzykożerca.

Stąd też, będąc muzykożercą doskonałym, szukam w internecie różnych muzycznych zdarzeń, których mi nie było dane doświadczyć. Zwłaszcza muzyków, których cenię, a nigdy nie miałem okazji ich zobaczyć. Z różnych względów zresztą.

Jednym z nich jest Kidd Jordan. Rewelacyjny saksofonista już zdecydowanie starszego pokolenia (urodzony w 1935 roku), który ciekawi mnie niezmiernie, a dostęp do jego nagrań, nie mówiąc już o koncertach jest praktycznie żaden. I to nie tylko w Polsce.

Wielką radość, zatem, sprawiło mi zdobycie kilku koncertów Kidda z różnych zresztą lat (jeśli ktoś będzie chciał, prześlę linka). Jednym z nich jest koncert, jaki nestor free dał 11.06.2008 r. na Vision Jazz Festival. Jak wiecie, nie bardzo lubię pisać o składach, jednak tym razem zrobię wyjątek, bowiem jest on powalający: oprócz Kidda, Billy Bang na skrzypcach, William Parker na kontrabasie i Hamid Drake na perkusji. Skład zatem rewelacyjny i takaż muzyka. Koncert jest stosunkowo krótki (nawet nie wiem, czy cały, zdaje się, że wyłącznie to jeden set), ale intensywny intensywnością, którą dają mi niemal wyłącznie muzycy zza Wielkiej Wody. W dodatku - chyba się starzeję - zwykle co najmniej średniego pokolenia. Zgiełk, furia, tenor wchodzący w sopranowe rejestry, wściekłe - niekiedy - skrzypce i kipiąca energią sekcja. Rewelacja ponownie świadcząca o nieprzemijalności free jazzu. Nie ma znaczenia temat (którego zresztą nie ma), nie ma znaczenia co jest grane, chyba nie ma też znaczenia jak. Choć tu chyba się rozpędziłem, bowiem z doskonałości owego "jak" rodzi się to co w tej muzyce - wg mnie - najważniejsze. Ona dociera wprost. To żadne konceptualne zadanie i łamigłówka. Siadasz przed tą muzyką i pozwalasz jej do siebie dojść. Przy uszach szeroko otwartych dojdzie w sposób tak dosadny, że przeżyjesz coś na kształt nirwany, jeśli nie nią samą. Jeśli zaś tego nie usłyszysz, to jeszcze nie pora na takie dźwięki. Na taką intensywność.

Dla mnie rewelacja. I dlaczego - skoro nagrane - nikt tego nie chce wydać?

2 komentarze:

krzysztof mozdzen pisze...

Chyba łatwiej dostać plytki Futtermana z Jordanem oraz jak dobrze pamiętam AUM wydal 3 płytki z Vision Fest i na nich jest Jordan.A faktycznie nagrał malo i siedzi cały czas w N.Orleanie i uczy pracowicie studentów.Czasami przyjeżdżał do Andersona i gral z nim w Velvecie ale chyba nie ma ochoty nagrywac bo nie udziela się koncertowo .

pavbaranov pisze...

Nie jest tak bardzo źle. Choć w istocie dość tragicznie ;) To naprawdę wielki żal, że muzyki Kidda Jordana zostało zarejestrowane tak mało. W sumie koncert z Vision Fest (w zasadzie są mi znane 2) jest po lekkim retuszu do wydania na płycie.
Z tego co mi się udało dotychczas ustalić (a po części mieć w swych zbiorach), to Kidd Jordan firmuje bądź współtworzy na następujących płytach, które winny być po części dostępne (AUM Fidelity, Delmark, Silkheart):
- Palm of Soul (AUM Fidelity) z W.Parkerem i Drake'm,
- Live at the Tampere Jazz Happening 2000 (Orchard) z Futtermanem i Fielderem,
- Kidd Stuff (kompletnie nieznana mi wytwórnia Danjor),
- The All-Star Game (Eremite) - firmowana przez Jordana wespół z Marshallem Allenem oraz Parkerem, Drake'm i Silvą,
- 2 Days in April (Eremite) - płyta firmowana przez Freda Andersonem, Jordana, Parkera i Drake'a,
- 21st Century Chase (Delmark) - urodzinowa płyta Andersona w składzie jak wyżej,
- New Orleans Ferstival Suite (Silkheart),
- Live at the Kerava Jazz Festival, Finlans (znów nieznana mi wytwórnia Flying Note) tria Kali Z.Fasteau/"Kidd" Jordan/Newman Taylor Baker
- People of the Ninth (wytównia jw.) tym razem oprócz Fasteau i Jordana, Michael T.A.Thompson,
No i udziela się gościnnie na kilku innych jeszcze, choć - chyba - na muzykę ma już mniejszy wpływ.
Najlepsze, że usłyszeć go ponoć można (muszę sprawdzić) na... R.E.M. "Out of Time" ;)