czwartek, 15 marca 2012

Inzinzac - Inzinzac

Przed laty, tego typu granie pewnie uzyskałoby etykietkę: punk jazz. Etykietka raczej się nie przyjęła, ale koncepcja muzyczna, której chyba najlepiej znanym w Polsce przedstawicielem jest Pinski Zoo, pozostała.

Krótkie, intensywne, pełne energii utwory, grane przez trio saksofonisty, perkusisty i - lidera - gitarzysty mają w sobie coś z owej punkowej rebelii. Nie chciałbym być źle zrozumiany, albowiem trudno byłoby muzykom tym odmówić kunsztu instrumentalnego, czy też zmysłu kompozytorskiego, jednakże jak mi się wydaje, nie to w muzyce tej jest najważniejsze. Łącząc w swej muzyce stylistyki no wave, noise i free jazzu, muzycy stawiają na brutalny przekaz, a nie na kunszt. Poszczególne kompozycje są przede wszystkim nośnikami energii. Improwizacje są zwykle krótkie, za to dosadne. Ciężko w tej muzyce doszukać się pozostającej na dłużej melodyki. Ma być raczej jak pałką w łeb. Rebelia też potrzebuje własnych środków wyrazu.

I jakkolwiek ja mam swoich, innych, faworytów w branży hardcore'owego jazzu, to wiem, że muzyka taka ma swoich zapalonych fanów. Wielbiciele Ruins, TYFT, czy Led Bib winni być usatysfakcjonowani.

Inzinzac - Inzinzac - High Two HT-028 (2011)

Brak komentarzy: