Gdyby ktoś wiedziony nazwiskiem Evana Parkera zabrał się za słuchanie tej płyty oczekując free improvu, free jazzu, czy czego tam jeszcze free, myślę, że nieźle by się... no właśnie - zawiódł? Chyba nie.
Muzyka to wprawdzie odległa od tego, z czym - przynajmniej mnie - kojarzy się angielski saksofonista, jednak na swój sposób wciągająca i piękna. No, może za dużo powiedziane "piękna".
I jakkolwiek w warstwie "dętej" Parker pozostaje Parkerem, a jego improwizacje tu zawarte z powodzeniem mogłyby stanowić część innej jego płyty, to jednak pierwsze wrażenie, jakie się narzuca podczas jej słuchania, to dubowo-transowy rytm tworzony przez Wobble'a wraz z Markiem Sandersem. Kiedy jednak pominiemy owe narzucające się rozwiązania rytmiczne, zaczniemy słuchać interakcji zachodzących między Parkerem i Clive Bellem, wówczas uwagę zwróci, że... no właśnie, że free przybierać może każdą formułę. Nawet dubową, rockową, czy jaką chcecie, lub nie, znaleźć na to etykietkę. Faktem jest, że owe "wolne" linie rozgrywane są w warstwie instrumentów dętych.
Wydaje mi się również, że muzyka grana przez obu reedmenów jest w dużej mierze zdeterminowana rytmem i nadaną przezeń formułą. Wiele tu elementów ciekawych, jak np. dialogi pomiędzy grającym na tenorze Parkerem, a Bellem grającym na dudach w utworze tytułowym. Wiele jest jednak - jeśli nie cała - muzyki, która przy dłuższym słuchaniu może po prostu nudzić swoją rytmiczną nachalnością.
Ja już tę płytę mam, teraz zatem ryzyko jej zakupu jest po Waszej stronie.
Jah Wobble & Evan Parker - Passage To Hades, 30 Hertz Records, 30HZCD14, 2001 r.
Recenzja ukazała się po raz pierwszy w diapazon.pl, 1.05.2004 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz