niedziela, 11 marca 2012

Dominc Duval & Jimmy Halperin - Monk Dreams

Uwielbiam Monka. Za jego ponadczasowość. Za absolutny zmysł kompozycyjny. Jest według mnie wszakże autorem olbrzymiej ilości genialnych kompozycji jazzowych. Na nich wyrosły już pokolenia jazzmanów, a co niektóre są doskonale znane już w tzw. popkulturze. Monk jest wielki! Jeśli nie, to zapraszam na ubitą...

Znakomita większość współczesnych interpretacji Monka grywana jest przez różne składy, jednakże z fortepianem jako instrumentem głównym niemal zawsze. Czyli klasycznie. I nic tu nie pomogą pojedyncze utwory, pojawiające się tu i ówdzie w repertuarach nie-pianistów. W przeciągu ostatniego roku wpadły mi w ręce dwa nagrania składające się wyłącznie ze współczesnych transkrypcji Monka i jednocześnie pozbawione głównego, dla tego Twórcy instrumentu. Pierwszym z nich jest duet: Dominic Duval i Jimmy Halperin. Jedynie saksofon i kontrabas. Muzyka Monka pozbawiona dwu charakterystycznych cech. Fortepianu, który koślawo składa przeszłość z teraźniejszością, ba wybiega nawet w przyszłość i perkusji, która - bądź co bądź - tkwi jeszcze w źródle jazzu. Te dwa instrumenty w oryginalnej twórczości Monka, szczególnie późnego, z lat 60 ubiegłego wieku, to - mimo genialnej gry Charliego Rouse'a - wyznaczniki muzyki Wielkiego Pianisty. To te dwa elementy, które powodowały zawsze, że Monk był, jest i będzie.

Duet Halperina z Duvalem pozbawił muzykę Monka jakiegokolwiek odniesienia czasowego. Albo inaczej: sprowadził tę muzykę, do jedynie dwu wyznaczników - saksofonu i kontrabasu. To ten ostatni instrument nadaje tej muzyce absolutnie teraźniejszo-przyszły ton. Saksofon Halperina jest o niebo bardziej zakorzeniony w tradycji.

Muzyka duetu, który powinien być kwartetem wypada natomiast rewelacyjnie. Doskonałe, na wskroś jazzowe standardy już Monka, grane przez duet nabierają nowego znaczenia. To przeniesienie Monka o pół wieku, które zdaje się wciąż pokazywać, że twórczość ta, te tak dobrze nam znane kompozycje, są wciąż aktualne.

Pozostaje jeszcze mistrzowskie wykonanie. Czapki z głów i zapraszam do słuchania. Kameralny Monk XXI wieku to wciąż Monk i już XXI wiek. Dziękuję Halperinowi i Duvalowi zapewnienia mi tej absolutnie niecodziennej uczty. Nic dodać - nic ująć. Brak zbędnego dźwięku, a te które pozostały są absolutnie najwyższych lotów.

Dominic Duval & Jimmy Halperin - Monk Dreams - NoBusiness Records NBCD 2

Brak komentarzy: