niedziela, 11 marca 2012

Giovanni Maier Quartet - The Talking Bass

Kiedy już osłucham się z moimi ulubieńcami mam ochotę na jakieś nowe nazwiska. Nowych muzyków. Przynajmniej jak dla mnie. Często są to porażki, ale pomiędzy nimi znajdują się ziarna, które mi się - ślepemu do niedawna - nomen omen, trafiają. Tak było z płytą The Talking Bass Giovanni Maiera. Dopiero, gdy zerknąłem na jego dyskografię dowiedziałem się, że z niego taki nowicjusz, jak z prostytutki dziewica.

Kwartet przedziwny. Sekcja rytmiczna i dwa instrumenty prowadzące: skrzypce bądź altówka i trąbka, względnie flugelhorn. Przyznam, że zestawienie instrumentów niespotykane, ale brzmi doskonale. W sposób tak pełny, że łapię się na tym, że skład ten postrzegam jako niecodzienny dopiero wówczas, gdy uzmysłowię sobie jak jest niespotykany.

Pewnie przez ten nietypowy skład, przez grę Maiera w Italian Instabile Orchestra, płyta ta będzie postrzegana w kategoriach awangardy. Po prawdzie tyleż tu awangardy, co kot napłakał. Świetny, absolutnie świetny jazz środka. Środka naszych czasów. To jazz, który zaskakuje swą dojrzałością. Świadomością tych stu lat swego trwania i rozwoju. Nowocześnie brzmiący, ale przecież gdzieś tam pod podszewką tkwi cała jego historia. To całe kłębowisko współczesności z historią, z domieszką tego, czego jeszcze nie ma, daje piorunujący, zjawiskowy wręcz efekt. Jakby Mingus się odrodził. Choć u Mingusa, nawet w tych małych składach zawsze czuć było orkiestrowy jazz. Tutaj, choć nadzwyczajnie potężne brzmienie tworzą ci czterej muzycy, muzyka brzmi kameralnie. Jak na kwartet.

Nie powiem, by kompozycje pozostawały mi w pamięci. Raczej na pewno nie przejdą one do historii jazzu. Nie staną się standardami. Taka jednak jest przypadłość większośći współczesnych kompozycji jazzowych. Nie powiem, bym mógł zapamiętać choć jedną frazę. Mogę powiedzieć natomiast, że słucha się tego jak wyśmienitej uczty. Obłędny Amandola tworzy świetną sekcję z Maierem. Mocną, ale z dużą ilością powietrza. Lubię takie granie sekcji. Na ich tle swoje harce wywijają Luca Calabrese i Giovanni le Parrini. Lekka domieszka, bardzo lekka, dźwięków zmienionych elektronicznie, a i to w niewielu miejscach dodaje jedynie smaczku. Cóż, kuchnia włoska jest wyśmienita. Ten jazz również.

No i jeszcze jedna uwaga. Płyta jest doskonale nagrana.

Giovanni Maier Quartet - The Talking Bass - Long Song LSRCD118 (2010)

Brak komentarzy: