piątek, 16 marca 2012

Paolo Angeli & Hamid Drake - Uotha

O tym, że Hamid Drake jest szamanem bębnów wiem od dawna. O tym, że prawdziwym magiem gitary jest Paolo Angeli dowiedziałem się po wysłuchaniu tej płyty. Wielokrotnie też przeglądnąłem opis płyty oraz dostępne o niej informacje, by znaleźć potwierdzenie, że wszystkie nieperkusyjne brzmienia, jakie na niej są zawarte są udziałem gitary. Oprócz gitarowych dźwięków słychać tu bowiem i cymbały i wiolonczelę czy altówkę i...

Preparowana gitara sardyńska. Tak "oficjalnie" nazywa się instrument, który stworzył Angeli. Polcam zresztą odwiedzić jego stronę i przekonać się o możliwościach tego, nietuzinkowego instrumentu w rękach Mistrza.

Doprawdy, po kilkukrotnym już przesłuchaniu tej płyty, w dalszym ciągu mam niekłamany podziw dla możliwości Angeli. Genialny gitarzysta. Aż trudno zaakceptować, że muzykę na tej płycie stworzyło jedynie dwu instrumentalistów, a nadto jest to zapis koncertu. Bez żadnych studyjnych dodatków.

Szczęka w zaskoczeniu gdzieś się tam ledwie lewitując nad podłogą kołysze.

Muzycznie płyta zbliża się do improwizowanego świata, który czerpie swe inspiracje praktycznie z każdej możliwej stylistyki. Bodaj najwięcej tu aluzji do jakiejś bliżej niesprecyzowanej muzyki etnicznej okolic basenu Morza Śródziemnego. Z wpływami arabskimi, afrykańskimi,... Skrzy się i błyska w tylu kolorach, że nie ma to większego znaczenia. Z drugiej strony całość muzycznego kolażu jest tak spójna, że na pewno jest to muzyka Angali i Drake'a. Dwu szamanów, którzy rozszerzają muzyczne horyzonty.

Paolo Angeli & Hamid Drake - Uotha - Nu Bop Records 1 (2005)

2 komentarze:

Foka pisze...

To jedna z moich ukochanych płyt:) A The Many Faces Of The Beloved i Beslan słuchałam na okrągło i wciąż i wciąż. Dziękuję ze tę recenzję:)

pavbaranov pisze...

Cieszę się bardzo. Dziękuję.