czwartek, 6 czerwca 2013

Elliott Levin Quartet - The Motion of Emotion (diapazon.pl)

Znów kupno płyty w ciemno. Na zasadzie: "Elliott Levin is a veteran high energy free tenor sax player" musi mnie zainteresować. A skoro i weteran i energicznie na tenorze grający, to musi być "to". Zrazu wyobraziłem sobie Levina, jako nestora sceny free, kogoś w rodzaju Freda Andersona, od lat grającego, ale nie nagrywającego, zatem zamawiając płytę, próbowałem się dopytać o jego postać. Niestety nikt nie wiedział kto zacz.

Niemniej jednak, kiedy już poszedłem płytę odebrać, usłyszałem, że w sumie, to Levin raczej przy Andersonie młodzieniaszek. Rok urodzenia 1953. Filadelfia. Potem gdzieś napotkałem na informację, że grał z Cecilem Taylorem (i fakt, nawet sam dwie takie płyty mam, tyle, że Levin niknie tam w wieloosobowym enemblu), zaś na CIMP jest jeszcze kilka innych płyt z Tyronem Hillem i Marshallem Allenem. Nadto jest poetą. Ok, może zatem nie nestor, ale w świecie amerykańskiego avantu nie jest to na pewno postać nieznana, choć na pewno ani nie z pierwszych, ani nie z drugich stron gazet. Może z ósmej, a i to małym drukiem. Niech będzie, nie raz zostałem pozytywnie zaskoczony muzyką graną przez kompletnie nieznanych mi muzyków. Ba, to przeżycie jest chyba zawsze najmocniejsze - natknąć się na coś nowego, nieznanego i być pozytywnie zaskoczonym.

"The Motion of Emotion" też niech będzie. Nawet bardzo niech będzie. Levin występuje tu z sekcją składającą się z bardziej znanych mi muzyków niż sam lider, bowiem praktycznie każde nagranie z Dominikiem Duvalem, czy Denisem Charlesem można - przynajmniej w zakresie gry sekcji - uznać za doskonałe. Niespodzianką dla mnie był udział drugiego basisty i zarazem wiolonczelisty - Akiry Ando. Nietypowy zatem kwartet, któremu brzmieniowo bliżej do popularnych triów, niż kwartetów. Stylistycznie muzyka zawieszona gdzieś pomiędzy free jazzem, a free bopem. Albo inaczej stanowi wyrosły z tradycji monkowskiego free bopu free jazz. Cokolwiek to znaczy.

Świetnie brzmią te dwa basy. Nieczęsty to skład stosowany w jazzie i zwykle, przy zdwojeniu tego instrumentu wprowadza się słówko "eksperymentalny", tym niemniej jednak koncepcja muzyczna Levina, na pewno przy nagraniu tej muzyki była skonkretyzowana. Żadnych eksperymentów. Dwa instrumenty pełniące rolę... chyba najlepiej byłoby napisać harmolodyczną. Nawet bowiem Duval, któremu przypadł zaszczyt bycia wyłącznie basistą zespołu, nie pełni typowej dla takiego muzyka roli. Zresztą stwierdzenie o kwartecie jest nieco na wyrost, albowiem pośród sześciu utworów, jakie zawiera kompakt, są nagrane dwa duety (jeden z Charlesem, drugi z Duvalem) i jedno trio (z Ando i Charlesem). Szczególnie w tym ostatnim przypadku można sobie porównać co wnosi do zespołu dodatkowy kontrabas. Biorąc zaś pod uwagę, że utwory do krótkich nie należą, czasu na analizy może być sporo.

Ok, a co mają począć ci, którzy chcą słuchać muzyki dla przyjemności słuchania, nie zaś dla analiz? Niech słuchają. Sympatykom wspomnianego już Freda Andersona, wczesnego Davida Murraya, Jemeela Moondoka i doprawdy wielu muzyków eksplorujących amerykańskie, współczesne free, muzyka ta nie będzie obca i przyniesie wiele zabawy. Jest tak ceniona przeze mnie energia saksofonowej gry, są aranżacyjne smaczki, szczególnie gdy grają Ando i Duval, są porywające solówki. Nie będzie obca, jednak trudno byłoby mi uznać, że frazy instrumentów są przewidywalne. Wręcz przeciwnie - za każdym razem słuchając "The Motion of Emotion", łapię się na tym, że kiedy słuchałem jej poprzednim razem, wydawało mi się, że linia improwizacji była poprowadzona inaczej.

Mocna rekomendacja.

Elliott Levin Quartet - The Motion of Emotion, CIMP #153, 1998; recenzja ukazała się pierwotnie w Diapazon.pl dnia 22.01.2006 r.

Brak komentarzy: