Portland to miasto, w którym jest 240 parków. Nie wiem, bo nie byłem, ale musi tam być zielono, kolorowo. Nic pewnie dziwnego, że jednym z jego przydomków jest "Miasto Róż". Z tego miasta pochodzą muzycy tworzący Operation Northwoods i będący jednocześnie członkami Portland Jazz Composers' Ensemble - organizacji non-profit, skupiającej muzyków-kompozytorów z tego miasta.
Słuchając ich muzyki, mam jednak wrażenie, że zamiast owych kolorów i radości emanującej z pięknych kwiatów, umysły czwórki młodych muzyków, przepojone są smutkiem i melancholią. Dziesięć utworów składających się na płytę stanowią przykład kameralistyki o lekko jazzowym zabarwieniu. Jest to muzyka zarówno i piękna i w jakiś sposób - przynajmniej dla mnie - przytłaczająca. Barwy, rozpościerane przez trąbkę, alt bądź sopran saksofonu, gitarę i fortepian są w raczej ciepłych, pastelowych kolorach. I pięknie jest i wspaniale. Problem, jaki mam jednak z tą płytą, to że w tym całym pięknie, muzycy nie pozwolili sobie na choćby cień oddechu. Zakomponowana do bólu, po którymś utworze przewidywalna muzyka bez odrobiny szaleństwa. Można i tak. W tego typu estetyce zdecydowanie jednak bardziej wolę posłuchać muzyki Erika Satiego niż jazzu. Niemniej jednak, jestem absolutnie pewny, że znajdą się miłośnicy tego typu klimatów. Obecność na bandcampie umożliwia łatwe wyrobienie sobie zdania samemu.
Operation Northwoods - The Bureau of Fiction, PJCE Records, PJCE 004, 2013; muzyki można posłuchać na stronie albumu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz