Przyznam, że do czasu rozpoczęcia dystrybucji płyt nagrywanych przez Clean Feed przez Multikulti, portugalska scena jazzowa była mi kompletnie nieznana. Według mojej wiedzy, mimo upływu już z górą stu lat istnienia tej muzyki, jakoś muzycy z tego kraju nie tylko, że nie odcisnęli swego piętna na niej, ale jakby w ogóle muzyka ta, tam nie istniała.
Oczywiście było to wrażenie złudne, a środowisko tam istniejące ma się dobrze i sporo w nim ciekawych postaci.
Przesłuchawszy już kilka czy kilkanaście płyt z udziałem Portugalczyków i usłyszawszy już co najmniej kilkunastu muzyków z tego kraju, najlepsze wrażenie na mnie robi saksofonista Rodrigo Amado. (The) Lisbon Improvisation Players to "grupa", której przewodzi właśnie ten muzyk. Trudno jednak stwierdzić, że pod szyldem LIP kryje się jakiś zespół, albowiem z trzech znanych mi płyt, za każdym razem Lizbońscy Improwizatorzy występują w innym składzie, a jedynym łącznikiem zdaje się być Amado.
Na "Motion" "zespół" pojawił się w mieszanym, portugalsko-amerykańskim składzie i jest kwartetem (co także nie jest zupełnie oczywiste, bo LIP występuje również jako kwintet). Stronę portugalską reprezentuje grający na saksofonach barytonowym i tenorowym Amado oraz perkusista Acácio Salero, zaś Amerykanów, basista Ken Filiano oraz sopranista i tenorzysta Steve Adams. Skład zatem dość zwyczajny jak na współczesne jazzowe comba.
Fakt, że muzycy reprezentujący stronę amerykańską są dość znani (Filiano to ostoja wielu projektów, wydanych choćby na płytach przez CIMP, zaś Adams to jeden z czwórki muzyków ROVA Saxophone Quartet), powoduje pewnego rodzaju skojarzenia z latami 50. i 60. ubiegłego wieku, kiedy to po Europie podróżowali muzycy amerykańscy grywając i nagrywając z muzykami europejskimi. Jest jednak pewna rzecz, która LIP w tej postaci różni od tamtych zespołów sprzed lat - pod wszystkimi kompozycjami tu zawartymi podpisali się wszyscy czterej muzycy biorący udział w projekcie, a nadto, jeśli zapomni się o informacjach z okładki zespół brzmi bardzo homogenicznie. W dodatku... hmmmm... w bardzo "ciemny" sposób. Być może przez użycie barytonu oraz brzmienie samego kontrabasu Filiano, które zawsze było dla mnie jakieś mroczne.
Sześć utworów tu zawartych jest kompozycjami funkcjonującymi gdzieś w rejonach w sumie awangardowego współczesnego jazzu. W jakimś stopniu muzyka kojarzy mi się z poczynaniami Braxtona sprzed kilku lat, w jakimś z niektórymi płytami ze wspomnianej CIMP. Dwa saksofony, brak instrumentu harmonicznego, dają muzykom dość dużą swobodę, a że Adamsowi i Rodrigo chyba się wspólnie dobrze grało, dialogi pomiędzy nimi są wcale interesujące. Ciekawi też warstwa rytmiczna, w którą - jeśli komuś się już ta płyta trafi - warto się wsłuchać. Filiano to nietuzinkowy basista, zaś Salero mimo, że nie wybija się w jakiś znaczący sposób, jest także ciekawym muzykiem.
Wiecznym malkontentom od razu płytę mogę odradzić. Nie słuchajcie jej, bowiem od razu stwierdzicie, że wszystko już było, a jazz nie rozwija się i jest bez sensu, bowiem "dawniej, to był JAZZ!". Wszystkim pozostałym jednak, komu "mroczne" jazzowe dźwięki nie przeszkadzają, "Motion" mogę polecić z czystym sumieniem, zachęcając do poznania nieznanej w Polsce portugalskiej sceny jazzowej. Mnie, w każdym razie, płyty tej słucha się bardzo dobrze.
Lisbon Improvisation Players - Motion, Clean Feed, CF025, 2004; recenzja ukazała się pierwotnie w Diapazon.pl dnia 28.12.2006 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz