sobota, 10 listopada 2012

Andreas Willers - Tin Drum Stories (diapazon.pl)

Jednego, czego sobie wyobrazić nie mogę, to w żaden sposób "Blaszanego Bębenka". Niemiecki gitarzysta już na okładce przyznaje się do inspiracji powieścią Grassa. I cóż z tego. Ta muzyka mogłaby być inspirowana czymkolwiek. Nawet przygodami Królika Bugsa.

Aha, od czasu do czasu odzywa się werbel, więc... być może jednak bębenek. Może niekoniecznie blaszany. Jednakże zawsze bębenek. Cóż, nie zawsze inspiracje przekładają się na muzyczne skojarzenia, ale może to i lepiej. Nie pamiętając o tym, muzyka pozostaje muzyką. Taką jaką jest. Bez żadnych, nawet tych narzucanych skojarzeń.

A jaka jest? Cóż, miłośnikom gitarowego grania, niekoniecznie heavy metalowego łojenia, płyta spodobać się może. Ci, którzy do gitary mają awersję (a znam takich) pewnie nie zwrócą na nią uwagi. Myślę, że zupełnie niepotrzebnie, bo materiał zarejestrowany na tej płycie dostarcza wielu miłych uchu doznań. Sama muzyka rozpościera się pomiędzy rockiem, jazzem, folkiem, a nawet muzyką współczesną. Nieważne gdzie jest, ani czym. Ważne, że blisko godzinny materiał jest na tyle zmienny, by nie próbować nawet znudzić słuchacza. Dobór środków przez wszystkich muzyków tria jest wręcz obłędny. Zmienia się z utworu na utwór, niemal z chwili na chwilę.

Naprawdę warto posłuchać, a czy się spodoba, to już indywidualna sprawa każdego słuchacza. Dla mnie, to jedna z większych niespodzianek jeśli chodzi o gitarowe granie ostatnich lat.

Andreas Willers - Tin Drum Stories, Between the Lines, BTL 009, 2004, recenzja ukazała się pierwotnie w diapazon.pl dnia 28.11.2004 r.

Brak komentarzy: