Ilość płyt nagranych przez Anthony'ego Braxtona, ilość samych jego autorskich kompozycji na przestrzeni tych trzydziestu kilku lat aktywności jest niesamowita. Istnieje małe prawdopodobieństwo, by ktoś zechciał zgromadzić wszystkie płyty Profesora - ich rozmiar przerósłby niejedną domową płytotekę. Pewnie ten ogrom z jednej strony, jak i przeciwstawne opinie o muzyce Braxtona z drugiej, powodują dość częste pytania o jakiś drogowskaz pośród ogromu tych nagrań. Postaram się zatem dorzucić jeden znak.
W przypadku Braxtona trudno mówić, że jakieś składy są mu bliższe, jakieś dalsze. Różnorodność ogromna, od nagrań solowych, po orkiestrowe. Przyznam, że lubię słuchać Braxtona w duetach (całkiem pokaźny, niedrogi i przede wszystkim ciekawy ich zestaw można mieć z Music & Arts - polecam przy okazji).
Tym razem partnerem Braxtona jest jego uczeń - trębacz Taylor Ho Bynum. Obaj grają zresztą na całkiem potężnym instrumentarium, zmieniając instrumenty w poszczególnych utworach co zwiększa ich różnorodność brzmieniową. W połączeniu z różnymi technikami artykulacyjnymi daje to wcale ciekawy efekt i powoduje, że choć płyta nagrana została bez żadnych instrumentów harmonicznych i rytmicznych nie potrafi nużyć.
No, przynajmniej fana Braxtona, bo nie wątpię, że dla wielu osób lubiących jazz, muzyka będzie po prostu niestrawna. Braxtona trzeba lubić, trzeba też umieć jego słuchać. Wydaje mi się, że również trzeba się do słuchania odpowiednio (przede wszystkim psychicznie) przygotować. Inna sprawa, że ujmowanie muzyki Braxtona wyłącznie w kategorii jazzu mija się z celem. To jego muzyka, jego jej widzenie i jest ono zdecydowanie swoiste. Choć...
Na płycie są tylko dwie kompozycje Braxtona, jednej jest współautorem, zaś pozostałe trzy są autorstwa Bynuma. Te ostatnie nie odstają od propozycji saksofonisty, wobec powyższego można stwierdzić, że Braxton wychował sobie już pokolenie kompozytorów podążających jego ścieżkami. Kapitalne jest połączenie materiału komponowanego ze swobodnym. Gdzieś udało mi się przeczytać, że zawarty tu materiał jest "wsadzeniem koncepcji free jazzu w klasyczne (tj. muzyki klasycznej) ramy". Chyba tak. Chyba to zdanie mogłoby odzwierciedlić muzykę najpełniej.
Cóż zatem jeszcze można dodać? Jeśli dane Wam będzie słuchać tej płyty, posłuchajcie jak zmienną może być muzyka grana przez dwu muzyków. Jak zmienne mogą być poszczególne fragmenty utworów, gra obu muzyków, która zmienia się jak w kalejdoskopie. Również brzmienia instrumentów raz po raz sięgające do innych rejestrów, innych barw. Zaledwie dwóch muzyków, a słuchając tej płyty mam wrażenie, jakby w jej nagraniu uczestniczyło ich zdecydowanie więcej. Rewelacyjne brzmienia, rewelacyjne kompozycje... Dla mnie, to jedna z najlepszych płyt Braxtona spośród dotychczas słuchanych (tak koło kilkudziesięciu). Czy trzeba czegoś więcej? Tak - zdobyć tę płytę. Zdobyć, bo Innova niestety nie ma w Polsce dystrybucji.
Anthony Braxton / Taylor Ho Bynum - Duets (Wesleyan) 2002, Innova, 576, 2002, recenzja ukazała się pierwotnie w diapazon.pl dnia 3.10.2006 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz