Bywają powieści z kluczem, jest i z kluczem płyta. Dwaj muzycy, znani z dokonań na polu muzyki free - dość dobrze już chyba znany w naszym kraju tenorzysta i klarnecista basowy Assif Tsahar, oraz mało, chyba, znany, jednak zasługujący na uwagę pianista Cooper-Moore pokusili się o nagranie płyty w duecie. Płyty z kluczem, który nadto jest dość oczywisty - wynika bowiem z samego tytułu płyty.
"America" to zestaw dziesięciu kompozycji-piosenek będących muzyczną podróżą po USA. Od bluesa i country poprzez pop i minimalizm, na free jazzie skończywszy. W sumie do pełnego obrazu nie ma tu jedynie niczego związanego z kulturą hip-hopową oraz rockiem. Nie ma także tradycyjnego jazzu, a to przecież chyba główny materiał eksportowy muzycznej kultury USA (są jednak jego bardziej współczesne odmiany). Nieustanne stylizacje na najstarszą znaną muzykę tworzoną przez Amerykanów, na archaicznego bluesa, czy źródłowe country, powoduje, że przypominają mi się westerny z Johnem Waynem w roli głównej. Ale przecież zarówno on, jak i sam western, to też amerykańska spuścizna. Może jest w tej muzyce nachalne pragnienie ukazania światu, nie tylko dorobku muzycznego USA, ale również ukazania, ile obecnie z tej muzyki zaczerpnięte zostało właśnie przez świat. Przez kulturę krajów, które mogą się pochwalić nie tylko znacznie dłuższą państwowością od Stanów, ale również i tradycją muzyczną.
Już z tego wynika, że niemal każdy utwór zawarty na tej płycie jest różny od innych. I w istocie tak jest, choć - szczególnie gra Tsahara na klarnecie basowym - daje pewien wspólny mianownik całemu materiałowi. Jednak, jeśli przesłucha się ten materiał nie siląc się na dotarcie do zaprezentowanego tu "klucza" (przecież może to być zupełnie chybiony trop), wówczas płyta jawić się będzie jako coś na kształt składanki. Czysty muzyczny eklektyzm. Może to się podobać, może nie. Jedni będą zachwyceni różnorodnością materiału - inni zdumieni i znudzeni brakiem wspólnego, muzycznego, mianownika.
Jak na razie, ilekroć słucham tej płyty, jej składankowo-kalejdoskopowy charakter nie przeszkadza mi, a nawet miło mi się przy niej odpoczywa. Jednak albumu tego nie zaliczę do najbardziej udanych w dyskografii obu muzyków.
Cooper-Moore / Assif Tsahar - America, Hopscotch, 18,2003, recenzja ukazała się pierwotnie w diapazon.pl dnia 1.11.2003 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz