Miałem zacząć kilka słów o tej płycie od stwierdzenia, jakież to udane międzypokoleniowe nagranie. Jednak przecież Crispell jest jedynie dziesięć lat młodsza od Jarmana. Jeszcze jeden przykład na to, że nasza świadomość określa rzeczywistość.
Jarman jest w niej od lat. Jako członek sławnego Art Ensemble of Chicago i w nieco mniejszym stopniu jako muzyk niezależny od tej formacji. Crispell zawitała dużo później, a przecież przez praktycznie całe lata 80. i część 90. była jedną z podpór niemniej sławnego Anthony Braxton Quartet.
Niemniej jednak, spotkanie tych dwojga muzyków wydaje się bardzo naturalne. Dość podobne podejście do muzyki (przynajmniej przed idylliczno-lirycznym okresem Crispell), podobny świat dźwięków. Siedem utworów, jakie zawiera koncertowa realizacja zawiera bardzo spójną muzykę, szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że jest to nagranie ich pierwszego wspólnego występu.
Mimo free jazzowych odniesień i zauważalnych konotacji z tym gatunkiem, duet przynosi przede wszystkim bardzo piękną, uduchowioną wręcz muzykę. W tytule nie ma przesady. Łączące się dusze, to dusze tych dwojga. Jest w tej muzyce jakaś łączność z introwertycznym zamyśleniem późnego Coltrane'a (jeden utwór jego autorstwa jest zresztą przez duet wykonywany). Jest w niej też sporo dźwięków znanych z występów solowych Crispell. W tych dźwiękach doskonale osadza się brzmienie Jarmana. Kiedy zapomni się, że to pierwsze wspólne ich granie i przestanie szukać dziury w całym, to okazuje się, że bliskość wrażliwości obu muzyków jest wręcz namacalna. Cudowne nagranie, szczególnie w swych najbardziej lirycznych momentach jak choćby "Dear Lord", czy fragmenty "For Joseph" i potrafiące zaciekawić, kiedy muzycy decydują się na większą swobodę (znów wspomniany już "For Joseph").
Mimo że jest to bardzo dobre nagranie, to nie jest to jednak płyta wybitna. Do tego ostatniego miana zabrakło chyba większego zdecydowania repertuarowego. Niemal każdy z utworów jest jakby z innej bajki - "przeglądowy" "For Joseph", crispellowski "MCPS", strukturalny jak na tytuł przystało "Structure I", "aacmowy" "Upper Reaches", liryczny "Dear Lord", free jazzowy "Connectivity" i kojarzący mi się z minimalizmem "Meditation on a Vow of Compassion" powodują, że muzyka zmienia się jak w kalejdoskopie. Dla jednych taka ciągła odmiana będzie atrakcyjna. U mnie powoduje jedynie refleksję, że jest dobrze, bardzo dobrze - mogłoby być lepiej. Czekam na jeszcze.
Joseph Jarman / Marilyn Crispell - Connecting Spirits, Music&Arts, CD 964, 1996, recenzja ukazała się pierwotnie w diapazon.pl dnia 25.07.2004 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz