sobota, 10 listopada 2012

Peter Brötzmann - Sabu Toyozumi Duo - Live in Japan (diapazon.pl)

Zostaniecie przenicowani. Wywinięci na lewą stronę. Spotkacie się z burzą. Z cyklonem. Huragan zmiecie Was z powierzchni ziemi. Duet Brötzmann-Toyozumi nie ma zmiłowania dla uszu.

Rozpoczyna od trzęsienia ziemi, a potem zwiększa napięcie. Jedynie dwa instrumenty, a nawałnica dźwięków godna oper Wagnera. Nie ma zmiłuj się. Zanim dojdziecie do cytatu z "Lonely Woman" Colemana zostaniecie rozstrzelani z dziesięć razy. Nawet nie wiadomo kiedy. Free jazz w swej czystej, radykalnej, choć chyba już nie ekstremalnej postaci.

Te nagrania pochodzą z Tokyo z 1982 roku i są doskonałym przykładem, że free, kiedy grany jest z pasją, przez muzyków, którzy potrafią wykorzystać możliwości swych instrumentów, może być ciekawą muzyką, która mimo upływu lat od początków swej rewolucji, mimo fali krytyki, jaka spotykała ją właśnie z początku lat 80., może dostarczyć wielu pozytywnych wrażeń. Pod jednym warunkiem - trzeba lubić free jazz. Osobom, które stronią od takich dźwięków, muzyka ta jest surowo zakazana. Ba, jej użycie może skończyć się śmiercią lub kalectwem.

Niestety jakość praktycznie amatorskiego nagrania pozostawia wiele do życzenia.

Peter Brötzmann - Sabu Toyozumi Duo - Live in Japan, Improvised Company, 0001, 2000, recenzja ukazała się pierwotnie w diapazon.pl dnia 11.11.2004 r.

Brak komentarzy: