poniedziałek, 12 listopada 2012

Joe Morris & Mat Maneri - [soul search] (diapazon.pl)

Przyznam, że do płyty tej podchodziłem jak pies do jeża. Duet. Gitara i skrzypce. Brak sekcji. W dodatku wówczas (czyli w chwili wydania tej płyty) znane mi nagrania kwartetu Morrisa prowadziły mnie do poglądu, że Morris jest najsłabszym ogniwem tego zespołu. Wniosek był zatem jeden - nie dla mnie nagrania tego duetu. Jakże się myliłem!

Ta płyta przez dłuższy czas, nie schodziła z mojego odtwarzacza. Rewelacja! Propozycja Morrisa i Maneriego to przede wszystkim nietypowy świat dźwięków. Jedynie dwa instrumenty, ale w zaiste niepospolitym połączeniu: elektryczne gitara i takież skrzypce. I trzeba od razu powiedzieć: nie tylko niepospolite połączenie, ale i niepospolici muzycy.

Joe Morris i Mat Maneri. Muzycy, należący do tej ich "kasty", która zawsze potrafi czymś zaskoczyć. Przecież doskonale mogą być znani z Joe Morris Quartet. Jednak płyta dwu frontmanów tego kwartetu może być sporym zaskoczeniem. Nie tylko dlatego, że muzycy pozbawieni zostali rytmiczno-harmonicznego kontekstu perkusji i basu. Przy braku jakichkolwiek elektronicznych ingerencji w dźwięk swych instrumentów, które są po prostu jedynie amplifikowane, obszar sonorystyczny, w którym poruszają się muzycy jest niespotykany. Z jednej strony gęste, ale mimo wszystko niespieszne improwizacje Morrisa, z drugiej strony mikrotonalne skrzypce Maneriego, które miejscami zajmują na tej płycie miejsce właściwsze raczej dla basu lub chociażby wiolonczeli.

Muzycy mają wiele czasu dla wspólnych improwizacji, dla wzajemnego opowiadania, komentowania, dla kreacji nietypowych współbrzmień. Takie podejście zwykle znamionuje muzykę powstającą na żywo, bez uprzednich uzgodnień. Jednak znając gitarzystę spodziewać się raczej można byłoby, że przynajmniej jakiś podstawowy zrąb poszczególnych utworów nosi znamiona kompozycji. Z drugiej strony ani okładka płyty, ani też autorski tekst Morrisa nie przychodzi z żadną pomocą, nie zawierając nawet tak podstawowej informacji jak i czyje kompozycje zostały zarejestrowane. Czy mamy zatem do czynienia z free improv? Chyba raczej nie. Prędzej są to improwizacje wywiedzione przynajmniej z jakichś "strzępów" kompozycji. I właśnie owe improwizacje i brzmienie duetu tak zachwyca.

Dla mnie jedno z większych prywatnych odkryć ostatnich miesięcy.

Joe Morris & Mat Maneri - [soul search], AUM Fidelity, AUM014, 2000, recenzja ukazała się pierwotnie w diapazon.pl dnia 17.12.2004 r.


Brak komentarzy: