Zaryzykowałbym twierdzenie, że Noah Howard i jego muzyka jest w Polsce albo nieznana zupełnie, albo bardzo słabo. Można się z nią zapoznać słuchając płyty wydanej przez Ayler Records, od niedawna dostępnej w Polsce.
A zapoznać się warto. Z dostępnych mi danych dyskograficznych wynika, że Howard, na przestrzeni niemal 40 lat zrealizował zaledwie kilka płyt. Doprawdy niewiele. Przy tym, pozycja Howarda wydaje się być, pośród muzyków grających free znacząca.
Zarówno muzyka, jak i sam sposób grania, improwizowania, wpisuje się w schemat free wyrosły z pnia Colemanowskiego, choć w odróżnieniu do twórcy free, Howard korzysta z instrumentu harmonicznego, jakim jest fortepian, od którego aż do lat 90. Coleman stronił. Zresztą Howard - z którym spotykam się po raz pierwszy - wydaje mi się jakąś częścią wspólną pomiędzy śpiewnym free Colemana, a hymnicznym Aylera. Ton, lekkość i melodyjność frazy przypomina Colemana, z drugiej strony sporo w jego improwizacjach i tematach hymniczności Aylera. Owa melodyjność jest zresztą rzeczą, którą we free jazzie bardzo cenię. Znakomita większość muzyków, szczególnie saksofonistów, grając free ucieka w czystą ekspresję, zapominając, że muzyka, to także a może przede wszystkim melodia. Improwizacje Howarda są od tego schematu odległe i przypominają mi nieco, ale tylko nieco, to co grywa czasami Arthur Blythe. Być może spowoduje to, że wielbiciele ekstremalnego free, w tym szczególnie free improvu nie zwrócą na te nagrania uwagi. Dla pozostałych Howard winien okazać się muzykiem niezmiernie ciekawym.
Saksofoniście towarzyszą znakomici muzycy, z których wydaje mi się, że najlepiej znanym pozostaje Wilbur Morris. Jednak wszyscy zasługują na uznanie. Grają to co winno być grane, przez co koncert jest spójną wypowiedzią kwartetu.
Jak przystało na Aylera, znów mamy do czynienia z nagraniem live. Niestety tym razem jakość nagrania na bardzo dobrych zestawach, które nie wybaczają gorszym realizacjom, może nie odpowiadać ich właścicielom. W zamian mamy doskonały zespół uchwycony w momencie, w jakim free winien być chwytany - podczas koncertu, kiedy interakcje pomiędzy muzykami a publicznością są najsilniejsze.
Noah Howard Quartet - Live At The Unity Temple, ayler records, aylCD-001, 2002, recenzja ukazała się pierwotnie w diapazon.pl dnia 20.04.2003 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz