sobota, 10 listopada 2012

Marty Ehrlich's Dark Woods Ensemble - Sojourn (diapazon.pl)

Sojourn, to jedna (i ostatnia jak na razie) z płyt nagranych przez trio Marty Ehrlicha pod nazwą Dark Woods Ensemble. Zespół ten powstał już jakieś dziesięć lat temu by ekplorować kameralne akustyczne brzmienia, a w zasadzie współbrzmienia trzech instrumentów: klarnetu, wiolonczeli i basu.

Wprawdzie Ehrlich, jak przystało na multiinstrumentalistę, sięga niekiedy po inne instrumenty, na których grywa, jednakże pozostaje to bez wpływu na ogólne założenie. Często też podstawowy skład jest poszerzany o dodatkowe instrumentarium - na "Sojourn" w roli gościa pojawił się gitarzysta Marc Ribot. Płytę wydała w serii Radical Jewish Culture wytwórnia Tzadik, ale jedynym chyba powodem zamieszczenia jej w tym katalogu było pochodzenie Ehrlicha. Nie wiem jakiej narodowości są pozostali instrumentaliści.

Patrząc od tej strony, także wszystki utwory pochodzą z pióra kompozytorów żydowskich (Ehrlich i Dylan oraz jeden utwór tradycyjny). W odróżnieniu do przeróżnych propozycji nawiązujących w ostatnim czasie do muzyki żydowskiej i to w sposób dosyć nachalny, muzyka Ehrlicha zaprezentowana na tej płycie w niewielkim stopniu jedynie korzysta z doświadczeń tej kultury. W zasadzie jedynie dwa utwory przywołują skojarzenia z muzyką żydowską, jeden w warstwie melodycznej, drugi poprzez swój tradycyjny charakter.

Wydaje mi się jednak, że te odniesienia nie będą czytelne dla przeciętnego słuchacza. Potraktuje on owe propozycje w kategoriach całej płyty i prawdopodbonie nie zwróci nawet uwagi na rodowód jednego i linię melodyczną drugiego utworu. To bynajmniej nie zarzut, a raczej pochwała, że Dark Woods Ensemble, potrafili, nawet w dość ściśle związanej z określonym kręgiem kulturowym serii wydawniczej zaprezentować wciąż swoją muzykę, nie siląc się na podporządkowanie nagłówkom.

Zamiast odniesień do kultury żydowskiej, nawet radykalnej, Ehrlich i jego współpracownicy zaprezentowali niewątpliwej urody muzykę będącą mieszanką jazzu, kameralistyki i folku, ale folku bez jakichś szczególnych skojarzeń. Wydaje się nawet, że jazzu jest tu najmniej. W zasadzie nawet sposób gry instrumentalistów, kojarzonych przecież ze środowiskiem jazzowym i tym rodzajem muzyki, nie jest jednoznacznie jazzowy. Znakomita większość płyty rozgrywa się w cudownych współbrzmieniach podstawowego składu instrumentalnego, wzbogaconego o bardzo folkową gitarę Ribota. Zarówno Friedlander jak i Helias sporo grają smyczkiem, tworząc w zasadzie jedynie podkład harmoniczny dla melodii prowadzonych przez Ehrlicha. A te, przywodzą na myśl utwory folkowe ("The Open Return" oraz tradycyjny temat "The Modzitzer Nigun" - to jednocześnie drugi utwór nawiązujący do muzyki żydowskiej), pop-folkowe (przepięknie zagrana w duecie przez Ehrlicha grającego tym razem na saksofonie sopranowym i Ribota ballada "Blind Willie McTell" Boba Dylana, a także - znów ballada: "The Secret Of Light", w największym stopniu chyba sięgająca po melodykę żydowskich nigunów), współczesną, ale nie awangardową kameralistykę (znany z poprzednich wykonań: "Eliahu: 2nd Variation", "Hillel's Riddle", "Sojourn").

Pojawiająca się w poprzednich dokonańniach Dark Woods Ensemble kameralisyka jazzowa znalazła swoje miejsce dopiero w czwartym utworze: "The Git Go", w którym Helias sięga po normalny jazzowy podkład rytmiczny. W tym też utworze wspaniały kontrapunkt dla klarnetowego sola Ehrlicha tworzy Friedlander i w zasadzie jest to jedyny utwór, w którym słychać jazzowe doświadczenia muzyków.

Nie zwykłem porównywać różnych płyt wydanych w tych samych składach instrumentalnych. Tym razem jednak powiem kilka słów o tym. Jak do tej pory Dark Woods Ensemble wydało cztery (w tym jedną podwójną) płyty. Podstawowy skład instrumentalny mógłby sugerować, że zespół ten ma bardzo ograniczone środki wykonawcze i każda następna płyta będzie podobna do poprzedniej. Tak jednak nie jest. Każda propozycja jest różna. Mniejsza o to jakie są pozostałe - "Sojourn" jest najbardziej folkowa, najłatwiejsza w odbiorze i jednocześnie chyba najładniejsza w potocznym tego słowa rozumieniu. Dla mnie tych czterdzieści kilka minut muzyki jest zwykle zbyt małym okresem czasu by się z nią po nich rozstawać, a zatem w odtwarzaczu pozostaje na dłużej, słuchana niekiedy dwa, a czasem nawet więcej razy pod rząd.

Marty Ehrlich's Dark Woods Ensemble - Sojourn, Tzadik, TZ7136, 1999, recenzja opublikowana pierwotnie na diapazon.pl dnia 19.05.2002 r.

Brak komentarzy: