sobota, 10 listopada 2012

L.S. Ellis - Children in Peril Suite (diapazon.pl)

Lisle od lat należy do czołówki ulubionych moich basistów. Każdej płyty więc łaknę jak żaba dżdżu. Niestety jego formacja od lat niczego nie nagrała. W międzyczasie Ellis przeprowadził się do USA i swoje imię zamienił na inicjały. Teraz jest L.S. Ellisem. Nagrał też - fakt kilka lat już temu - płytę "Children in Peril Suite" w gwiazdorskiej obsadzie z Joe McPhee, Marco Eneidim, Peterem Apfelbaumem i Daną Reason.

Bas, saksofony i fortepian. Dobrze, ale kto u diabła gra tu na perkusji? Przyznam, że przeszukiwanie sieci pod tym kątem niestety nie dało zadowalających efektów. W dalszym ciągu nie wiem kto. Za ewentualne naprowadzenie, z góry wielkie dzięki.

"Dziecięca suita" Ellisa to muzyka sprzed lat. I to nie tylko dlatego, że nagrana w roku 1997. To muzyka, która sięga głęboko w lata 60. W wolnościowe tradycje tamtych lat. We free jazz. W pewnych miejscach aż się chce powiedzieć - przecież na alcie, to tu musi grać Coleman. Nic z tego. Czy fakt, że koncepcja sięga w odległą już muzycznie przeszłość powoduje, że nagrania te traktować należy jako nieważne, nieistotne? Dla poszukujących wiecznie nowości pewnie tak. Ja słucham tę płytę z nieskrywaną radością. Energia, puls, współbrzmienia dęciaków - to co lubię. Gdybym sobie mógł zażyczyć płyty nagranej jedynie dla mnie, to pewnie byłaby na niej zagrana taka muzyka. Lub zbliżona.

Silnie osadzona w basowym podkładzie, kotłuje się, gotuje do eksplozji, która nigdy nie nastąpi. Muzyka jest tuż przed tym momentem, niemal go dotyka, jednakże nigdy nie przekracza. To tak jak z groźbą. Jest silniejsza od realizacji. Podobnie z tym nagraniem. Gdyby muzycy przekroczyli tę linię, tę granicę i muzyka eksplodowałaby w niekontrolowane free, pewnie nie byłaby aż tak energetyczna. Utrzymywanie jej tuż poniżej tego momentu daje jej jakiś niesamowity żar. Tytułowe niebezpieczeństwo wisi w powietrzu, ale nie ziszcza się i to nawet mimo dedykacji wszystkim dzieciom, które cierpią.

Przejmująca muzyka z przejmującym przesłaniem. Tyleż piękna, co tragiczna. Warta posłuchania przez sympatyków tradycyjnego free jazzu.

L.S. Ellis - Children in Peril Suite, Music&Arts, CD 1016, 1997, recenzja opublikowana pierwotnie na diapazon.pl dnia 31.03.2005 r.

Brak komentarzy: