Debiutancka płyta 100nki, która niedawno ukazała się nakładem Not Two winna być postrzegana jako duże wydarzenie na polskiej scenie. No właśnie - chciałbym napisać - jazzowej. Tyle, że jazz nie jest chyba tym hasłem, które najlepiej ją charakteryzuje.
Choć z drugiej strony muzyka ta, jeśli jest jazzem, to wpisuje się w te współczesne trendy, które powodują redefiniowanie znaczenia tego terminu. I właśnie dlatego 100nka jest wyjątkowa. I jeśli nawet 100nka nie gra jazzu w 100%, to (nieortodoksyjni) fani jazzu winni sobie ten zespół zawłaszczyć. Jak dowodzi historia nieczęsto niestety zdarzają się zespoły tego typu, których muzyka, trudna do stylistycznego zakwalifikowania, siedząc okrakiem na wielu muzycznych gatunkach, jest tak miła dla ucha dla wielu słuchaczy. Myślę, że w przypadku 100nki bój o nią mogą stoczyć tak fani jazzu, jak i rocka, przy czym chyba trudno byłoby uznać dochodzące z płyty dźwięki jako jazz-rock.
Muzyka z debiutanckiej płyty to stylistyczna mozaika rocka, jazzu, groove'u, nawet folka czy funku. Charakterystyczne brzmienie zespołu powstaje zaś ze złożenia groove'owej, ale bardziej nawet w rockowym znaczeniu, sekcji z dźwiękowymi poszukiwaniami gitarzysty. Co to "bardziej rockowa, groove'owa sekcja"? Otóż to nie do końca dające się zdefiniować pojęcie z zakresu tworzenia rytmu (podobnie jak swing), występuje w wielu zespołach grających w USA. Niektóre zespoły posługujące się takim sposobem kształtowania rytmu są o jazzowej, inne o rockowej proweniencji. W tych pierwszych groove jest bardziej dosadny, w tych drugich bywa swingowo zwinniejszy. 100nka wpisuje się raczej w pierwszą kategorię i to nawet pomimo zdarzania się jej stosowania niemal swingowych pochodów kontrabasu i takiej pracy perkusji. 100nka nie trzyma się jednak kurczowo swoich rytmicznych przyzwyczajeń, zdarzają się utwory niemal pozbawione sekcji - jak we frippowsko brzmiącym "Nagual", innym razem zespół posługuje się swingowymi patternami ("Wyprodukowano w Polsce"). Jest jeszcze jedna cecha tej sekcji - kontrabas brzmi często jak gitara basowa, a niekiedy wręcz jak bas pedałowy. Jednakże wydaje się, że najważniejsze znamię tej muzyki przynosi gitarzysta. Jego gra jest bardzo niesztampowa. Jeśli miałbym powiedzieć, że kogoś przypomina, to wyłącznie ciągłymi poszukiwaniami Roberta Frippa. Tomek Leś (zapamiętajmy to nazwisko) stosuje różne efekty gitarowe, dzięki czemu kilkadziesiąt minut muzyki nie jest tak monotonne, jak to bywa niekiedy w przypadku gitarowych tercetów.
Miejscami trio brzmi jakby było gitarową wersją Medeski, Martin and Wood (choć to jedynie pewne hasło, bowiem w USA sporo jest grup grających w ten sposób) - takim utworem jest dla mnie np. "Instant". Prosta paralela z MMW nie oddaje jednak muzyki zespołu. Udział Mikołaja Trzaski potrafi zmienić charakter zespołu niemal w 100% ("Zmasowany atak stonki"), a sama muzyka nie włącza się prosto w muzykę grywaną w składach saksofon-gitara-sekcja. Zresztą ciągłe zmiany muzyki powodują, że jest ona ciekawa i chyba nikogo nie jest w stanie nużyć.
Na koniec nasuwa mi się jeszcze jedna uwaga. Płyta zawiera utwór "Remi", który jest bodaj jednym z najładniejszych, jakie pojawiły się w zeszłym roku na polskich scenach. Prosta, powtarzana figura rytmiczna, chwytliwa melodyjka gitary i delikatne, liryczne solo saksofonu. Myślę, że spodobać mógłby się na tyle, że przy odpowiedniej promocji lub po prostu zauważeniu, co nie będzie łatwe, winien znaleźć się na tzw. alternatywnych listach przebojów.
100nka - Zimna Płyta, Not Two MW-758, 2004, tekst ukazał się pierwotnie w diapazon.pl dnia 19.02.2005 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz